#Wypoczynek

W poniższej lekturce zapoznam Was z moimi sposobami na wypoczynek, regenerację i chwilę wytchnienia od tygodniowego biegu i przemęczenia. Tym razem skupimy się na biernym wypoczynku.. nie oszukujmy się, że każdy z Nas pomyślał tylko o takiej formie, zwłaszcza podczas (jeszcze)  chłodnych dni.

Dlaczego o tym mówię i jest to tak ważne?

Wielogodzinne dystanse treningowe stają się z czasem mało efektywne. Ile z nas odczuwa większą efektywność organizmu  po dobrze przespanej nocy ?

Zacznijmy więc od początku. Efektywność możemy podzielić na dwie gałęzie: psychiczna i fizyczna. Bagatelizowanie balansu pomiędzy relaksem a obowiązkami życia codziennego, to na początku zaburzenie przede wszystkim sfery psychicznej. Zaburzając harmonię regeneracji, przez co odbieramy sobie z czasem energii, pomysłowości, tracimy nastrój, popadamy w rutynę i totalne przygnębienie. Tak, to skutki braku wypoczynku! Odkładanie odpoczynku na później staje się długofalowo szkodliwe. Praca na pełnych obrotach skutkuje spadkiem jakości wykonywanej przez nas pracy.

Jak to robię ja?

Ilość treningów w ciągu tygodnia, to obciążenie organizmu pod kątem całości. Zdarza się, że patrzymy na organizm jako cząstkę, wyłączając aspekt psychologiczny (głowę) i odwrotnie. Jakie zatem korzyści daje mi chwilowy / weekendowy wypoczynek i pauza od pracy fizycznej ?

– lepszy refleks

– zwiększa wydolność

– poprawia koncentrację

– pozwala zapomnieć / oswoić się z popełnionymi błędami i w sposób świadomy skorygować

– zatrzymuje automatyczność działań – zapobiegając rutynie i wykonywaniu mniej świadomie czynności

W jaki sposób realizuję relaks ?

Wypoczynek / relaks to pojęcie zróżnicowane względem wykonywanego zawodu. Równowagę pomiędzy pracą a odpoczynkiem realizuję się prosto, z uwzględnieniem rodzaju wykonywanej pracy. Jeśli pracujesz fizycznie, daj sobie czas na mniej wysiłkową formę wypoczynku. Jeśli zaś pracujesz w trybie siedzącym, nie daj mięśniom zapomnieć o ruchu i wpraw go w wolnym czasie w lekkie ćwiczenia, wpływające na koordynację organizmu i bodźcie jednoczące ze społeczeństwem.

Zasada numer jeden. Nie daję się pochłonąć płynącym z każdej strony bodźcom. Internet, telewizor, telefon, informację i newsy z gazet, wydarzenia z życia przyjaciół czy znajomych. To bodźce, które rozpraszają nas, wytrącając z harmonii, która buduje naszą podświadomość i napęd do wykonywanych później  zadań/obowiązków. Nie zaśmiecam więc głowy i ciała nadmiarem informacji zbędnych.

Zasada numer dwa. Sen. Nie skracam liczby godzin przeznaczonych na sen tylko dlatego, że coś niepotrzebnego staję się ważniejsze/przyjemniejsze. Poranna kawa nie zastąpi wyspania się, czyli okresu czasu, nieprzerwanego budzikiem! Wyspani, lepiej się koncentrujemy, działamy szybciej, efektywniej.

Zasada numer trzy. Terminy, kalendarze, projekty, napięty grafik. Jeśli o czymś zapomniałem – nie było to aż tak istotne, żeby zdołało przerwać mi regenerację. Poczeka, odleży – to sobie przypomnę. Zmęczenie natłokiem obowiązków to nie słabość, to przemowa organizmu, że chcę chwilę przerwy o myślenia.

Zasada numer cztery. Zmieniam otoczenie. Weekendowy wyjazd poza miejsce zamieszkania, wakacje w wymarzonym lub ulubionym miejscu, albo godzinny wypad za miasto w środku tygodnia. My wybieramy góry. To miejsce gdzie powietrze sprawia, że śpimy po 13 h (!), nie interesuje nas nic bo nie mamy nawet zasięgu, zieleń przyrody wycisza, a czas leci duuużo wolniej, nie wspomnę już o śnie na powietrzu gdzie łapię dodatkowo witaminkę D.

Zasada numer pięć. (nie wiem, czy dosłownie mnie teraz dotyczy). Jemy ulubione przysmaki. Weekend to czas, gdzie pozwalamy sobie na trochę grzechów ulubionych – czyli jedzenie. Indywidualna sprawa względem ilości i pory.

Reasumując. Moje ulubione  formy relaksu to niezmiennie: kino domowe, dobre jedzenie, wyjazd w góry i dobre jedzenie na ognisku, muzyka i sen – dużo snu! Pamiętajcie, żeby wsłuchać się w swój organizm. To on powie Wam, czego potrzebuje i kiedy ! Nie zawsze kiedy boli Was głowa musicie brać tabletkę i zakłócać sygnału ciała.

Życzę Wam zatem dużo snu. Pamiętajcie, wszędzie się da usnąć! (hehe).

Inne wpisy bloga